niedziela, 27 kwietnia 2014

Projekt denko po raz drugi

Kolejny miesiąc mija i znów udało mi się zapełnić śmietnik całkiem spora ilością pustych opakowań po kosmetykach :) Łącznie zużyłam 24 sztuki. W większości cieszę się z pożegnania z tymi produktami, niewiele jest bowiem wśród nich takich, z których bym była naprawdę zadowolona. A z tych, z których jestem naprawdę zadowolona, używam już raczej regularnie i nie były to dla mnie żadne nowości. Ale przejdźmy do rzeczy :)

Zapraszam :)



Na początek zdjęcie ogóle przedstawiające większość zużytych opakowań (plus 2 z ostatniej chwili na końcu posta). Tym razem dużo produktów do jednokrotnego użytku, dlatego w sumie nie powinnam chyba być taka z siebie dumna ;) Dlatego tym razem będzie krótko i mam nadzieję, że treściwie :)

wtorek, 22 kwietnia 2014

Szaleństwo promocji: Tydzień 1, czyli -49% w Rossmannie na podkłady, pudry, róże, broznery i korektory. Co kupiłam?

Jednak cierpliwi zostają wynagrodzeni. Czekałam i czekałam na ponowną promocję -40% na całą kolorówkę, no i się doczekałam :) W końcu mogłam zakupić kilka rzeczy, które chciałam nabyć już dawno, jednak cena mnie nie zachęcała... A tu nagle BUM i mamy nawet -49% w Rossmannie na kosmetyki kolorowe. Promocja jest podzielona na 3 etapy:
  • 22 - 27 kwietnia: podkłady, pudry, róże, bronzery i korektory,
  • 28 kwietnia - 4 maja: tusze, cienie, kredki, eyelinery,
  • 5 - 11 maja: szminki, konturówki i inne produkty do ust, lakiery i produkty do paznokci.
Nie tylko Rossmann szaleje z promocjami. Drogeria Natura również wprowadza w życie -40% na całą kolorówkę w dniach 28 kwietnia - 5 maja :) 

A myślałam, że trochę oszczędzę w tym miesiącu... Chyba jednak nie dam rady ;) Mam tylko nadzieję, że wystarczy mi kasy na kilka drobnych szaleństw :)

Oczywiście nie byłabym sobą, kiedy bym nie odwiedziła Rossmanna już dzisiaj i nie zrobiła zakupów. Odhaczyłam kilka pozycji z wish listy kosmetyków do makijażu. Różu i bronzera nie posiadałam do tej pory w swojej kolekcji żadnego (wiem, dziwne), dlatego to był mój najważniejszy zakup. Nie celuję zbytnio w kosmetyki z wysokiej półki, jeszcze przyjdzie na to czas. Mimo dużych promocji, staram się podchodzić do zakupów rozsądnie. 49 zł za róż to dla mnie kosmiczna cena, 25 zł brzmi już lepiej, ale to i tak nadal dużo jak na kosmetyk do makijażu tego typu (przynajmniej jak dla mnie). Niektóre pokusy  będą musiały poczekać. 

Moje zakupy (na razie):


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Przegląd inwentarza: płyny do kąpieli i żele pod prysznic

Jestem kolekcjonerką wszelkich produktów do kąpieli, a zwłaszcza żeli pod prysznic. Po prostu kocham się kąpać, mogłabym spędzać w wannie lub pod prysznicem godziny. A w tej wannie lubię mieć kolorowo i pachnąco :) Poza tym u mnie w domu wszelkie myjadła do ciała idą po prostu jak woda, znikają w tempie błyskawicznym, dlatego nie zaszkodzi mieć małe zapasy :)


Zapraszam :)

wtorek, 8 kwietnia 2014

Zakupy kosmetyczne marca i nie tylko

Comiesięczna "drogeriada", zaraz po tym jak moje konto zasilają pieniążki, to już chyba mój standardowy i zawsze długo wyczekiwany rytuał. I po zaledwie tygodniu faza rozpusty i zakupowego rozpasania przechodzi w fazę ostrego oszczędzania, bym mogła dotrwać do następnego przypływu gotówki. Mam wiele planów, zamiarów, obiecuję sama sobie, że w tym miesiącu odłożę trochę pieniędzy i nie wydam 1/3 moich skromnych dochodów na kosmetyki...Cóż, nie wychodzi mi to najlepiej, jak widać na niżej załączonych obrazkach. O wiele lepiej idzie mi realizacja listy zakupów :D Co miesiąc sporządzam takową listę, na której zamieszczam to, co wydaje mi się, że potrzebuję, przeglądam inwentarz, przeglądam promocje, gazetki, listy chciejstw, a potem idę od drogerii do apteki, od apteki do sklepu ze zdrową żywnością i na koniec jeszcze do drogerii i poluję na moje nowe skarby. A teraz czas na spowiedź, cóż to ja niedobrego narobiłam. I nie wiem jak to się dzieje, że mimo tak licznych nabytków, moja lista zakupów wcale jakoś nie zmalała, a wręcz urosła do niebotycznych rozmiarów... Widać apetyt rośnie w miarę jedzenia, a niedobre blogerki wciąż i wciąż namawiają mnie na nowe kosmetyki, a ja biedna muszę to wszystko iść i kupić, bo ile można tylko czytać, oglądać, wąchać i ślinić się na widok nowości i tych wszystkich innych cudeniek. Przepraszam Cię mój portfeliku, że znów będziesz chodził taki biedny i pusty... (Oczywiście z przymrużeniem oka ;) Ale ban na kosmetyczne zakupy do Wielkanocy jak najbardziej).

sobota, 29 marca 2014

Wywalam śmieci - czyli denko po raz pierwszy

Przedstawiam pozostałości po kosmetykach zużytych przeze mnie w ciągu stycznia, lutego oraz częściowo marca, których jeszcze nie zdążyłam wyrzucić. Do tej pory nie zbierałam pustych opakowań, ale pomyślałam: czemu nie? Mam nadzieję, że to choć troszeczkę pomoże mi lepiej rozplanować zakupy, aby nie nabywać czegoś, co potem leży długie miesiące i czeka na swoją kolej. Mam niestety tendencję do robienia dużych "zapasów" i potem schodzi mi długo ich zużywanie. Zainspirowały mnie inne blogi do zgromadzenia takiego właśnie "denka" i mam zamiar robić takie podsumowania zużyć kosmetyków systematycznie. Mam nadzieję, że dzięki temu trochę miejsca zwolni się w mojej łazience oraz w szafce z zapasami :) Nie ma bowiem nic gorszego w kwestii zakupów niż promocja na wymarzony np. szampon, kiedy w kolejce czeka już 5 innych...a w portfelu pustki... Także kilku produktom z radością powiedziałam niedawno adieu :) A za niektórymi będę szczerze tęsknić :( Aż do ponownych zakupów :)

niedziela, 9 lutego 2014

Moje kosmetyczne uzależnienie: Balsamy do ust

           Jak to z każdym uzależnieniem, zaczęło się bardzo niewinnie. Od kupna pierwszej pomadki Nivea jakieś 4 lata temu... Wcześniej od czasu do czasu jedynie aplikowałam na usta sporadycznie jakieś mazidło typu krem Bambino albo stara, klasyczna pomadka Oeparol albo też klasyczny Tender Care z Oriflame... i to naprawdę jak usta już naprawdę tego potrzebowały... Używałam najczęściej tylko zimą i tylko przed wyjściem z domu lub w jakichś naprawdę awaryjnych sytuacjach. Kiedy jeszcze nie byłam uzależniona, miewałam ciągły problem z pękającymi suchymi wargami, ale jakoś się tym zbytnio nie przejmowałam :P (może dlatego, że nie miałam się wtedy z kim całować? :P). I jakoś o dziwo nie korciło mnie, żeby balsam do ust nosić ciągle przy sobie. No bo po co?

środa, 5 lutego 2014

Podsumowanie Styczna: Strasznie szybko, niesamowicie emocjonująco...

Styczeń minął o wiele szybciej niż bym chciała. Coraz częściej odczuwam to, że doba ma dla mnie o wiele za mało godzin, żeby pomieścić w niej sen, zajęcia na uczelni, praktyki, naukę, dojazdy pociągiem, pracę nad licencjatem, dbanie o siebie, ćwiczenia, czytanie książek dla przyjemności, oglądanie filmów, tworzenie czegoś sama, życie towarzyskie i ogarnianie tego co w świecie się dzieje i w moim życiu... Jak to wszystko ze sobą pogodzić, by pośród codziennych obowiązków znaleźć czas na odrobinę czasu dla siebie? Jak podołać wszystkiemu i nie stracić przy tym zdrowia fizycznego i psychicznego tyrając jak dziki osioł na pustyni... Najczęściej nie da się zrobić czegoś konstruktywnego, nie rezygnując przy tym z robienia tego, na co ma się ochotę...Ale cóż, nie ma co się dziwić, w końcu to jest STYCZEŃ, pewnie nie tylko dla mnie jeden z cięższych miesiąców w roku, zwłaszcza dla studentów, których jak co roku niespodziewanie zaskoczyła zbliżająca się sesja... Nagle się okazało, że czasu jest o wiele mniej niż się wydawało i wskazówki pędzą do przodu z prędkością światła... Egzaminy, które jeszcze do niedawna wydawały się być odległe o lata świetlne, teraz pędzą ku nam lecąc trajektorią kolizyjną i możemy już odliczać ostatnie sekundy przed zderzeniem i totalną zagładą... Czyli jak zwykle...stres, wk****enie, niedospanie, niedojedzenie, niedomalowanie, niedoczesanie, niedoczytanie, niezadowolenie, jedynie kawy dopicie i fortuny wydanie na ksero... Jeszcze tylko połączyć to z trwającym PMS i mamy gotową apokalipsę...i to zombie apokalipsę, albo scenariusz prawie jak z Melancholii Larsa von Tiera... Gdzie uciekać przed nieuniknionym??? A skoro nie da się już uciec, to jak się z tym zmierzyć, by wyjść bez szwanku, bez depresji i z uśmiechem zadowolenia na ustach? Pozostaje zacisnąć zęby i pasa i iść do przodu jak zwykle, no bo w końcu co Cię nie zabije to Cię wzmocni mawiają... Byle tylko zderzenie z problemami nie pochłonęło całkowicie naszej radości z życia...tego bym życzyła wszystkim...