niedziela, 27 kwietnia 2014

Projekt denko po raz drugi

Kolejny miesiąc mija i znów udało mi się zapełnić śmietnik całkiem spora ilością pustych opakowań po kosmetykach :) Łącznie zużyłam 24 sztuki. W większości cieszę się z pożegnania z tymi produktami, niewiele jest bowiem wśród nich takich, z których bym była naprawdę zadowolona. A z tych, z których jestem naprawdę zadowolona, używam już raczej regularnie i nie były to dla mnie żadne nowości. Ale przejdźmy do rzeczy :)

Zapraszam :)



Na początek zdjęcie ogóle przedstawiające większość zużytych opakowań (plus 2 z ostatniej chwili na końcu posta). Tym razem dużo produktów do jednokrotnego użytku, dlatego w sumie nie powinnam chyba być taka z siebie dumna ;) Dlatego tym razem będzie krótko i mam nadzieję, że treściwie :)





Produkty do pielęgnacji włosów:

1. Rossmann, Alterra, Massageöl Mandel & Papaya - Olejek do masażu `Migdały i papaja`
Używany przeze mnie do olejowania włosów. Wiele osób go sobie chwali, jednak dla mnie nie okazał się właściwy. Celowy używam słowa "właściwy", ponieważ kwestia doboru odpowiedniego oleju do rodzaju włosów jest bardzo indywidualna i myślę, że w przypadku włosów innych niż moje (wysokoporowate fale) olejek ten może się okazać hitem. U mnie było tak, że włosy po jego zastosowaniu przybierały postać brzydkich i napuszonych strąków. Olej wchłaniał się niesamowicie szybko i po umyciu miałam wrażenie, że moje włosy są jakby wysuszone i pasma "zaczepiały się" o siebie, co ogółem dobrze nie wyglądało. A kontakt ze skórą głowy bardzo często kończył się podrażnieniem. Może gdybym używała go zgodnie z przeznaczeniem, moje zdanie mogłoby być inne, ale na moment obecny jestem na nie. Mieszanki olejów widać nie są dla mnie. 
Zakupiono w: Rossmann
Nie kupię ponownie.

2. Rossmann, Isana Hair, Trocken Shampoo - Suchy szampon do włosów
Zachwycona miniaturką szamponu Batiste Original, nabrałam ochoty na wypróbowanie czegoś z niższej półki. Chciałam się przekonać, czy wydawanie tylu pieniędzy na suchy szampon Batiste ma sens. Cena szamponu Isana w promocji jest kilkukrotnie niższa i w tym przypadku okazało się, że jakość również. Pewnie gdyby był to mój pierwszy suchy szampon, to byłabym zadowolona, ale niestety mam nieco wyższe wymagania i Isana ich niestety nie spełnia. Nie przedłuża znacząco świeżości włosów, włosy po jej użyciu nadal są nieświeże, tylko minimalnie mniej widać ich przetłuszczenie. Jaki był przyklap przed zastosowaniem, taki zostaje i po. Przy użyciu zbyt dużej ilości, zostawia na włosach lekko widoczny biały nalot. Efekt po zastosowaniu utrzymuje się co najwyżej 3 godziny, po czym włosy wracają do stanu sprzed. Plus za świeży zapach, akurat do tego nie mam zastrzeżeń. Chociaż, jak wszyscy wiedzą nawet w tej kwestii, Batiste ma o wiele więcej do zaoferowania.
Zakupiono w: Rossmann
Nie kupię ponownie.

3. Pharmena, Dermena Repair, szampon do włosów suchych i zniszczonych, przeciwdziałający wypadaniu włosów
Liczyłam na cuda i niestety cudów nie było. Po prostu zwykły szampon, nie zdziałał nic, poza tym, że dobrze mył włosy, nie podrażniał i pięknie pachniał trawą cytrynową. Nie poprawił kondycji moich włosów, ani nie ograniczył znacząco wypadania, trochę plątał włosy. W czasie jego stosowania cały czas się głowiłam, co jest z nim nie tak. Kiedy się skończył i zaczęłam stosować inny, zauważyłam nagły wysyp "baby hair". Nie wiem, czy jego działanie było po prostu z opóźnionym zapłonem, czy po prostu zrobił wielkie nic. Problem z wypadaniem włosów mam nadal, co najwyżej na ich miejsce szybko wyrastają nowe. Mam mieszane uczucia. Szampon spokojnie wystarczył na miesiąc, ale nie pokochałam go na tyle, żeby do niego wrócić. Może gdyby był tańszy, dałabym mu jeszcze jedną szansę.
Zakupiono w: Apteka
Nie wiem czy kupię ponownie.

4. Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy (Nowa receptura)
Poprzednią wersję, ze starym, "nie ulepszonym" składem uwielbiałam i na pewno bym kupiła ponownie, gdyby tylko była dostępna. Nowe nie zawsze znaczy lepsze i tak jest w tym przypadku. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do wersji poprzedniej, przyspiesza przetłuszczanie się włosów, po jej użyciu następuje nic innego, jak przyklap. Nie lubię tego. Niestety przez to nie nadaje się do codziennego stosowania. Używałam jej tylko na kilka godzin przed myciem lub zaraz po myciu, na jeszcze mokra skórę głowy. Konsystencję ma też inną, taką gęstszą, przez co wydajność jest o połowę słabsza. W działaniu może nie jest tak dobra, jak wersja stara, jednak mimo wszystko daje radę. Działa odżywczo na skórę głowy, włosów wypadało mniej, a nowe wyrastały często i gęsto. Szkoda tylko, że po wykończeniu buteleczki, wypadanie włosów zwiększyło się :( Pewnie o wiele lepiej działałaby, gdybym używała jej codziennie, jednak musiałoby się to kończyć codziennym myciem włosów. Jednak mimo tych niedogodności, myślę, że można ją polecić, o ile nie zależy komuś na efekcie odbicia włosów od nasady.
Zakupiono w: Apteka Rosa
Nie wiem czy kupię ponownie.

5. Farouk, CHI, Silk Infusion - Odżywka bez spłukiwania
Na wizażu produkt zbiera w większości świetne opinie, dlatego zdecydowałam się na zakup. Używałam zawsze po myciu włosów na mokre końcówki, w celu ich zabezpieczenia oraz czasami w ciągu dnia w celu wygładzenia włosów. Nie jest to serum idealne dla mnie. Bezpośrednio po zastosowaniu zawsze uzyskiwałam efekt niemal perfekcyjnie wygładzonych włosów, jednak na krótko. Przeszkadzał mi fakt, że bardzo szybko wchłania się we włosy, przez co miałam wrażenie, że końcówki nie są do końca odpowiednio chronione, więc zdarzało mi się nakładać je ponownie w ciągu dnia. I główny problem polegał na tym, że przy nadmiernej ilości końcówki się strączkowały, zlepiały i stawały się sztywne, zupełnie jak przeproteinowane. Po prostu nijak nie mogłam trafić w odpowiednią ilość. Moje włosy widać nie lubią nadmiaru protein i silikonów. Poza tym, końcówki zaczęły mi się rozdwajać nieco szybciej, niż wtedy, kiedy stosowałam serum z Biovax. Ale to może być też wina, nieodpowiedniego oleju, jaki wówczas stosowałam, czyli wyżej wymienionej Alterry. Mała buteleczka wystarczyła mi na bardzo długo, miałam wrażenie, że jest bez dna. Będę dalej szukała swojego ideału.
Raczej nie kupię ponownie.



Produkty do pielęgnacji twarzy:

1. Be Beauty, płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu
Jak widać ostatnimi czasy używałam tego produktu namiętnie. Dwa opakowania tylko reprezentują niezliczoną ilość, którą zużyłam w przeszłości. Używałam go od tak dawna, że nie do końca pamiętam, czego używałam do demakijażu przed nim. Jest to niemały hit blogosfery i według mnie słusznie. Tani jak barszcz (jeśli nie tańszy)  i przyzwoity w działaniu. Dobrze zmywa makijaż, nie podrażniał mnie, nie wysuszał, nie szczypał w oczy (no chyba, że przy zbyt dużej ilości wlanej do oka). W tej cenie nie ma lepszego. Nie ma dużego wpływu na stan cery, jednak nie takie ma być jego działanie. Ma usuwać makijaż i robi to bez zarzutu. Jednak ostatnio zrezygnowałam z jego używania na rzecz innych płynów micelarnych, ponieważ po prostu mi się znudził i postanowiłam wypróbować coś innego, ale myślę, że jeszcze nie raz do niego wrócę, kiedy będę miała ograniczone fundusze na kosmetyki.
Zakupiono w: Biedronka
Kupię ponownie.

2. Bielenda, Professional Formula, Enzymatyczny peeling dotleniający
Produkt w saszetce na 2 użycia. I całe szczęście, że nie na więcej. Kolejny kosmetyk, który nie robi tego, co obiecuje producent. Do peelingu enzymatycznego mu daleko, jego działanie w tym względzie jest znikome. Działa bardziej jako maseczka. Po jego użyciu skóra jest bardziej miękka, oczyszczona, ale nic więcej. Jeśli ktoś potrzebuje mocniejszego złuszczenia martwego naskórka, niestety nie sprawdzi się. Plus jedynie za to, że nie podrażnia. 
Zakupiono w: Rossmann
Nie kupię ponownie.

3. Oriflame, Pure Skin, Shine Control Cream - Krem matujący
Zbiera zaskakująco dobre opinie. Czyżby w końcu ideał? Oj nie...nie dla mnie. Owszem, matuje, nie wysusza za bardzo, nawet trochę nawilża, ściąga pory nawet, nadaje się pod makijaż, nie podrażnia. Niby wszystko pięknie i cudownie. Na początku też nie miałam zastrzeżeń. ALE, niestety po połowie opakowania przestał mi się podobać, bo po prostu z dnia na dzień moja cera wyglądała coraz gorzej, coraz większy wysyp, codziennie nowe niespodzianki. Cała twarz i szyja obsypała mi się drobnymi, czerwonymi krostkami.  Poza tym zauważyłam, że mat nie utrzymuje się już tak długo. Zupełnie jakby moja cera zwiększyła nagle produkcję sebum. Myślałam, że może hormony szaleją, wiosna idzie, albo coś. Ale jednak doszłam do wniosku, że to wina tego kremu, ponieważ jak się skończył, wysyp nieco pohamował się i cera ma się lepiej. Pomogło zastosowanie wody termalnej.
Zakupiono w: Oriflame
Nie kupię ponownie.

4. Dermaglin, Maseczka przeciwtrądzikowa
Produkt wystarczył na jedno użycie. Skóra twarzy po zastosowaniu tej maseczki jest ukojona, uspokojona, wypryski szybciej się goją, pory lekko się zwężają, usuwa się nadmiar sebum. Działa naprawdę bardzo dobrze, nie daje może spektakularnych efektów i nie usunie trądziku po jednym zastosowaniu, ale z pewnością jest dobrym pomocnikiem w walce z nim, którego możemy zastosować od czasu do czasu. Jedyną wadą jest cena, dość wysoka jak na maseczkę do jednokrotnego użytku.
Zakupiono w: Rossmann
Kupię ponownie (jak będzie w promocji).



Produkty do kąpieli i depilacji:

1. Rossmann, Wellness & Beauty, Badesalz - Sól do kąpieli w saszetkach
Moja wersja to kakao & jojoba. Saszetka soli do kąpieli wystarczyła mi na jedno użycie. Ja tam soli sobie nie żałuję. Nadaje wodzie w wannie lekko mleczny odcień. Pachnie całkiem ładnie, jednak do zapachu prawdziwego kakao jej daleko. W działaniu niewiele się różni od innych tanich soli, skóra jest delikatniejsza i nie jest wysuszona. Szału dla moich zmysłów to nie zrobiło. Bardzo, bardzo przeciętnie. 
Zakupiono w: Rossmann
Nie kupię ponownie.

2. Yves Rocher, Fizzy Bath Cube, Mure Blackberry - Pastylka do kąpieli
Och, jak ja uwielbiam takie zapachy... W tej kwestii byłam zachwycona. Uwielbiam i zawsze uwielbiałam zarówno jeść jak i wąchać owoce leśne. Tutaj lekko zalatuje nam chemią, jednak mimo wszystko kąpiel pachnie bardzo przyjemnie. Po wrzuceniu do wody, musuje całkiem długo jak na taką małą pastylkę i nadaje wodzie różowo - fioletowy odcień. Właściwości pielęgnacyjnych zbytnio nie ma. Taki po prostu umilacz kąpieli. Najczęściej kupuję ten produkt jako taki zapychacz portfela, żeby dobić do określonej kwoty w sklepie i otrzymać określoną ilość znaczków na karcie stałego klienta. Raczej nie pokusiłabym się na nie osobno. Za drogie - 4 zł/szt.. O wiele taniej wychodzą pastylki lub kule do kąpieli z Ocean Friends (moje ulubione).
Zakupiono w: Yves Rocher
Możliwe, że kupię okazjonalnie.

3. Lactacyd, Femina Acti - Fresh, Żel do higieny intymnej
Higiena intymna jest bardzo ważna, dlatego, ufam tylko jednej, jedynej marce i od lat nie zmnieniam na inną. Lactacyd jest najlepszy, jaki można dostać w drogerii i koniec. Nie mam zamiaru decydować się na inne. Każda próba użycia innego środka, kończyła się porażką na całej linii. Tylko Lactacyd działa tak jak powinien, czyli odświeża, zapewnia komfort i bezpieczeństwo, nie podrażnia i nie powoduje żadnych skutków ubocznych. Do tego wydajny, buteleczka wystarcza spokojnie na 2 miesiące. Nie jest może najtańszy, ale w tej kwestii nie ma co oszczędzać. Używam zamiennie różnych wersji, jednak wersja Acti - Fresh jest jedną z ulubionych (najmniej lubię wersję standardową). Idealny na lato. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Zakupiono w: Drogeria Natura
Kupię ponownie i nie wymienię na inna markę.

4. Golarka dla kobiet Xtreme3 Beauty, Wilkinson
Pokazuję tylko opakowanie po 4 golarkach, ponieważ zużyte wyrzucam na bieżąco. Sytuacja tutaj taka sama jak z żelem do higieny intymnej Lactacyd wymienionym powyżej. Używam od lat tylko tych golarek i nie wymienię nigdy na inną markę. Próbowałam Gillette, próbowałam Bic Soleil i wielu innych, ale golarki Wilkinson są zdecydowanie najlepsze. Kiedy próbowałam użyć innych, kończyło się to zawsze mega podrażnioną skórą i masą zacięć. Jeśli ktoś jeszcze nie próbował, to zdecydowanie polecam. Kto raz spróbuje, ten na pewno zostanie na dłużej. Poza tym pozostają ostre naprawdę długo i w łatwy sposób można je wyczyścić. Polecam.
Zakupiono w: Drogeria Natura
Kupię ponownie i nie wymienię na inna markę.



Dodatkowa pielęgnacja / Kolorówka:

1. Himalaya Herbals, Antiseptic Cream - Krem antyseptyczny
Przez jednych kochany, przed drugich znienawidzony. Ja akurat używałam do w celu łagodzenia podrażnień do depilacji na udach i w okolicach bikini, bo mam tam skłonność do częstego zapalenia mieszków włosowych. W tym celu sprawdza się znakomicie, na drugi dzień mogę zapomnieć o bolących, czerwonych krostkach. Jestem uzależniona od jego zapachu, bardzo intensywny i ziołowy, ma zbitą konsystencję oraz beżowy kolor. Próbowałam też zastosować do twarzy, na wypryski, jednak nie przypadło mi to do gustu. Najbardziej denerwowało mnie to, że na twarzy ciemniał, tworząc nieestetyczne plamy i niestety wyprysków nie leczył, a nawet pogarszał sytuację. Raz zaryzykowałam i posmarowałam nim całe czoło i zakończyło się to niestety wysypem. Polecam, ale tylko na podrażnienia po depilacji oraz na inne uszkodzenia naskórka. Nie na trądzik.
Zakupiono w: Super-Pharm
Kupię ponownie.

2. Rossmann, Synergen, Kompakt Puder - Antybakteryjny puder w kompakcie
Posiadałam również starą wersję. Byłam z tego pudru naprawdę bardzo, bardzo zadowolona. Matowił bardzo dobrze cerę, miał idealny dla mnie, jasny kolor i nie tworzył na twarzy "maski". Do tego był bardzo lekki, nie robił plam, nawet nakładany załączoną gąbeczką. Potrafił trochę pylić, ale nie przeszkadzało mi to. Nie był tez zbyt wydajny, po niecałym miesiącu ujrzałam denko. Kupiłabym ponownie. ALE. Po zużyciu tego, zakupiłam nową wersję, niby w tym samym odcieniu. Niestety zmieniając skład, spartolili wszystko i nowa wersja pudru Synergen jest po prostu do niczego. Jest po prostu za ciemny, zbyt mokry i kremowy, przez co robi plamy i ogólnie nie ma już w nim śladu zalet poprzedniej wersji. Bardzo szkoda. 
Zakupiono w: Rossmann
Kupiłabym starą wersję, jakby była jeszcze dostępna. Nie kupię ponownie nowej wersji.



Dezodoranty / Mgiełki:

1. Avon, Love Pulse, Dezodorant w kulce
Używałam już kilku kulkowych "antyperspirantów" z Avonu, ale po jakimś czasie mocno się z nimi znienawidziłam. Głównie przez to okropne i tandetne opakowanie, po użyciu albo trzeba było go wytrzeć, albo było pewne, że cała zakrętka będzie uwalona białą, kleistą substancją. Zapach Love Pulse niestety też mi nie przypadł do gustu. Niewydajne dziadostwo robiące białe plamy i po jakimś czasie wcale już tak ladnie nie pachnie jak na początku. Mam niestety jeszcze jedną sztukę do zużycia. Nie polecam, mimo niskiej ceny.
Zakupiono w: Avon
Nie kupię ponownie.

2.  Avon Naturals, Juicy Watermelon, Refreshing Body Spray - Mgiełka zapachowa do ciała `Soczysty arbuz`
Uwielbiam mgiełki z Avonu i zużywam ich dużo regularnie. Często używam wielu naraz, dlatego aż trzy w zużyciach się pojawiły. Wersja arbuzowa to najlepsza jak dla mnie z tych trzech przedstawionych. Bardzo apetyczny zapach, jednak mi się znudził. Czasami przesładzał atmosferę. Trwałość przeciętna jak dla mgiełek Avonu, czyli na cuda nie ma co liczyć, po niedługim czasie znika. Ja osobiście lubię to odświeżające działanie, jakie towarzyszy aplikacji, dlatego chętnie sięgnę po inne wersje zapachowe. Polecam miłośnikom soczystych arbuzów :)
Zakupiono w: Avon
Nie kupię ponownie (tej wersji).

3. Avon Naturals, Rose & Chocolate, Body Spray - Pachnąca mgiełka do ciała `Róża i czekolada`
Dziwne połączenie zapachowe jak dla mnie. Ja tam nie wyczuwam ani róży ani czekolady. Pachnie czymś słodko - kwiatowo - dziwnym i raczej nie przypadło mi to do gustu. Uwielbiam zapach czekolady osobno i zapach róży osobno. Razem do mnie nie trafia. Jakość identyczna jak wyżej. 
Zakupiono w: Avon
Nie kupię ponownie (tej wersji).

4. Avon, Naturals, Vanilla, Moisturising Fragrance Spritz - Pachnąca mgiełka do ciała `Wanilia`
Zapach całkiem całkiem, jeśli ktoś lubi oczywiście waniliowe zapachy :) Pachnie bardzo słodko i apetycznie, jak waniliowy torcik, zupełnie nie chemicznie. Dla innych zapach może się wydać zbyt mdły i za ciężki, jak na mgiełkę. Ja jestem gdzieś pomiędzy. Przyjemna się okazała zimą, jednak na wiosnę już niekoniecznie. Po jakimś czasie zaczęła mnie męczyć i przytłaczać. Jak się skończyła, to mój chłopak odetchnął z ulgą, bo nie przepadał za wanilią ;)
Zakupiono w: Avon
Nie kupię ponownie (tej wersji).



Suplementy diety:

1. Tran z wątroby rekina
Tran jak tran, nie ma co tu się rozwodzić. Wystarczył na kilka miesięcy i był spoko. Nie odczulam jakichś spektakularnych efektów podczas jego stosowania, ale pewnie robił co miał robić. Nie chorowałam, więc mogę stwierdzić, że na odporność działał pozytywnie. Czułam się całkiem dobrze, zero efektów ubocznych. Raz na jakiś czas, suplementacja tranu na pewno ma pozytywny skutek dla organizmu. 
Zakupiono w: Super-Pharm
Kupię ponownie (ale może inny).

2. Ambio Suplements, Skrzyp Polny
Posiada bardzo dobry skład bazujący na naturalnych składnikach i witaminach. Opakowanie zawiera aż 100 kapsułek, co wystarczy na 50 dni kuracji. Kosztował mnie coś około 7 zł. A efekty? Genialne! Naprawdę działa i nie trzeba wydawać kupy kasy na Vitapil :) Miałam po nim i nadal mam prawdziwy wysyp nowych włosków, mniejsze wypadanie podczas kuracji oraz miałam wrażenie, że przyspiesza porost włosów. Idealny jako dodatkowy suplement dla osób, które trochę chcą wspomóc naturę, a nie mają bardzo dużych problemów z wypadaniem włosów. Naprawdę dobry, nie widzę różnicy w działaniu pomiędzy Vitapilem. U mnie nawet po nim były lepsze efekty. Jestem ciekawa wielu innych tego typu suplementów, ale być może jeszcze wrócę do tego z Ambio :)
Zakupiono w: Apteka Dbam o Zdrowie
Kupię ponownie.



Masła / kremy do ciała:

1. Rossmann, Isana, Body Creme Sheabutter & Kakao - Krem do ciała z masłem shea i kakao
Jest to bardzo wszechstronny produkt. Używałam do zarówno do "kremowania" włosów przed myciem, lub do serum olejowo-kremowego, które okazało się hitem dla moich włosów oraz zgodnie z przeznaczeniem, czyli do smarowania ciała. Pachnie obłędnie, jak budyń czekoladowy :) Na włosach sprawdzał się całkiem dobrze, zwłaszcza wymieszane z oliwa z oliwek, wodą i nałożony na włosy przed myciem. W ten sposób zużyłam jakieś pół ogromnego opakowania. Po tym, jak zmieniłam trochę metodę pielęgnacji włosów i po prostu nie miałam czasu na samoróbki, to zużyłam je do końca do smarowania ciała. W tym celu używane, też sprawowało się bardzo dobrze i pozostawiało skórę ładnie nawilżoną i pachnącą. Wchłania się na przyzwoitym poziomie, trzeba chwilę poczekać, ale zapach rekompensuje wszystko. Być może jeszcze kiedyś się na nie skuszę.
Zakupiono w: Rossmann
Być może kupię ponownie.

2. Bielenda, Bawełna, Masło do ciała
Kolejne masełko, które raczej jest gęstym, budyniowym kremem niż masełkiem. Skończyło się w mgnieniu oka. Działanie wizualne na skórze było bardzo dobre, skóra wyglądała na naprawdę odżywioną i mega nawilżona. W czasie aplikacji było wszystko super. Na plus również delikatny zapach, nie drażnił mnie, ale też nie powalał. Schody zaczynały się dopiero wtedy, kiedy trzeba było się ubrać... "Masło" wchłaniało się okropnie długo i pozostawiało taka dziwną, nietłustą, bardziej mokrą warstewkę, która była i była... Przez to przestałam się z nim lubić. Gdyby nie to, to pewnie z chęcią używałabym go jako balsamu do ciała. Ale nic mnie nie zachęca do ponownego zakupu.
Zakupiono w: Rossmann
Nie kupie ponownie.


I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje kwietniowe denkowe przeboje, a w większości wyboje ;) Nie wyszło jednak tak krótko, jak miało być...ach te moje nieposkromione wywody i lanie wody ;) Niedługo trzeba będzie napisać coś więcej o zakupach, których ilościowo o wiele więcej (niestety...) niż zużytych produktów.

Pozdrawiam,

Aurora

3 komentarze:

  1. Bardzo duże denko! Lubię płyny micelarne z BeBeauty. Zastanawiam się nad kupnem kremu do ciała z Isany.
    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, jest bardzo wszechstronny :) Najlepszy jest zapach :)

      Usuń
  2. Łoł dużo tego ;) interesuja mnie masła i kremy ;)

    Jeśli masz chwile to zapraszam http://kosmomodowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń