sobota, 29 marca 2014

Wywalam śmieci - czyli denko po raz pierwszy

Przedstawiam pozostałości po kosmetykach zużytych przeze mnie w ciągu stycznia, lutego oraz częściowo marca, których jeszcze nie zdążyłam wyrzucić. Do tej pory nie zbierałam pustych opakowań, ale pomyślałam: czemu nie? Mam nadzieję, że to choć troszeczkę pomoże mi lepiej rozplanować zakupy, aby nie nabywać czegoś, co potem leży długie miesiące i czeka na swoją kolej. Mam niestety tendencję do robienia dużych "zapasów" i potem schodzi mi długo ich zużywanie. Zainspirowały mnie inne blogi do zgromadzenia takiego właśnie "denka" i mam zamiar robić takie podsumowania zużyć kosmetyków systematycznie. Mam nadzieję, że dzięki temu trochę miejsca zwolni się w mojej łazience oraz w szafce z zapasami :) Nie ma bowiem nic gorszego w kwestii zakupów niż promocja na wymarzony np. szampon, kiedy w kolejce czeka już 5 innych...a w portfelu pustki... Także kilku produktom z radością powiedziałam niedawno adieu :) A za niektórymi będę szczerze tęsknić :( Aż do ponownych zakupów :)






1. L`Biotica, Biovax, Intensywnie regenerujaca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania
Moja pierwsza maska Biovax. Na początku ją uwielbiałam, działała niesamowicie na długości. Nakładałam ją na umyte włosy pod dołączony czepek i ręcznik na 30 minut i podgrzewałam lekko całość suszarką. Efekt na włosach bardzo mi się podobał, nawilżenie, odżywienie, wygładzenie, wszystko super... ALE, niestety w przypadku nałożenia na skalp, sytuacja totalnie odwrotna... Wzmożenie łojotoku, możliwe też, że po prostu jakaś niepożądana reakcja u mnie wystąpiła, ale nabawiłam się tłustego łupieżu, przez co musiałam zrezygnować zupełnie z nakładania jej wyżej niż od ucha w dół... Podgrzewanie też odpadło, do mycia skóry głowy radośnie powróciły mocne szampony z SLS... Ogółem mówiąc zrewolucjonizowała całkowicie moją pielęgnację włosów, w dobrym i złym sensie. Z oczywistych przyczyn nie mogłam ocenić jej wpływu na wypadanie włosów, poza tym, myślę, że maska jest godna polecenia, zwłaszcza za jej świetne regeneracyjne właściwości. Tylko trzeba jej używać z głową i nie przesadzić z ilością tu i ówdzie, bo potrafi obciążyć, a nawet wywołać łupież...niestety...
Zakupiono w: Super-pharm
Raczej nie kupię ponownie.

2. L`Biotica, Biovax Naturalne Oleje, Intensywnie regenerująca maseczka `Argan, makadamia i kokos`
Moja druga maska Biovax. Tą polubiłam dopiero po dłuższym stosowaniu. Na początku miałam wrażenie, że nadmiernie obciąża włosy i robi przyklap, jednak doceniłam ją jak zauważyłam, jak dobrze radzi sobie z moimi przesuszonymi zimą końcówkami :) Poza tym, blask na włosach i gładkość jest po niej niesamowita :) O dziwo nie zauważyłam żadnych niepożądanych skutków ubocznych stosowania oleju kokosowego na moich wysokoporowatych włosach, może jednak moje włosy go "lubią". Trzeba jednak nauczyć się ją odpowiednio dozować, tutaj mniej znaczy więcej :) W nadmiarze i niedostatecznie spłukana potrafi jednak spowodować zlepianie się włosów w strąki... Nakładałam tylko na długość włosów i pod sam czepek, bez turbana. Nie jest idealna, jednak warto wypróbować :)
Zakupiono w: Super-pharm
Kupię ponownie. ( jak będzie promocja :)

3. Avon, Advance Techniques 360 Nourishment, Moroccan Argan Oil (Odżywcza kuracja z marokańskim olejkiem arganowym)
Zwyczajne serum silikonowe na końcówki włosów, z królewskim i ostatnio wszechobecnym, olejkiem arganowym - widmem, gdzieś na końcu składu w śladowych ilościach... Nazwa brzmi naprawdę barokowo, jednak dobrobytu na włosach nie ma co oczekiwać. Typowy przerost formy nad treścią. To tak jakby kropla złota miała rozwiązać kryzys gospodarczy...Cóż...to o wiele za mało... Kuracja jakaś tam była, ale na pewno średnio odżywcza. Plus za ładny kolor, zapach, opakowanie z pompką i piękny blask na włosach (szkoda, że znikający po 15 minutach...) Gdyby chociaż dało się nim porządnie zabezpieczyć końcówki, jak to na serum silikonowe przystało...ale od tego istnieją lepsze produkty. Jakoś ten mi nie przypasował. Nie zauważyłam żadnej spektakularnej poprawy stanu włosów, wpływ na cokolwiek miało naprawdę minimalny. Ale nie zaszkodziło, także nie ma tragedii. Ładnie wyglądało w łazience, ale długo tam nie postało, bo skończyło się niemal błyskawicznie...
Zakupiono w: Avon
Raczej nie kupię ponownie.

4. Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy  
KWC
Jeden z produktów, bez których chyba nie wyobrażałabym sobie funkcjonowania...wcierka do skóry głowy :) Akurat tutaj widnieje jeszcze stara (i lepsza) wersja Jantaru, która sprawiła się rewelacyjnie, włosy już po 2 tygodniach przestały wypadać, wyrosła masa nowych włosków :) Nie powodował przetłuszczania się włosów, wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że są odświeżone i uniesione u nasady :) Kosmetyk mistrz, gorąco polecam :) Jedyną wadą jest samo opakowanie, szklana buteleczka, niezbyt poręczna, najlepiej przelać do pojemnika z atomizerem. Szkoda tylko, że ta wersja nie jest już dostępna, obecnie używam wersji z nowym składem, jednak nie działa już tak zachwycająco...
Zakupiono w: Apteka Rosa
TAK, TAK, TAK, kupiłabym ponownie :)

5. L`Biotica, Biovax A+E, Serum wzmacniające
Używałam do zabezpieczania końcówek włosów po myciu, jak i na cała długość. Serum jest lekkie, nie obciąża włosów, byłam bardzo zadowolona z efektów, miał spory wpływ na zmniejszenie się łamliwości moich suchych włosów oraz nadawał ładny, naturalny połysk włosów. Jednak dla bardzo zniszczonych włosów może być w swoim działaniu troszkę za słaby. Dla mnie był to dobry produkt :)
Zakupiono w: Super-pharm
Kupiłam ponownie.

6. Avon, Advance Techniques Long & Beautiful, Anti - Breakage Spray (Spray zapobiegający łamaniu się włosów)
Produkt, który powinnam wyrzucić już zanim zaczęłam go używać, a jeszcze lepiej wcale go nie kupować. Nie wiem co mnie podkusiło. Nie robił nic, zero, zupełnie żadnego działania, a nawet chyba szkodził. Jak go używałam miałam wiecznie plączące się, lepiące się do siebie i zbijające się w strąki włosy...koszmar. Jedynie zapach miał znośny. Zapobieganie łamaniu się włosów? Hahaha, dobry żart... Nawet nie ułatwiał rozczesywania włosów...
Zakupiono w: Avon
Nigdy więcej!

7. Yves Rocher, Purete, Purifying Shampoo (Szampon oczyszczający do włosów przetłuszczających się)
KWC
Mój pierwszy szampon z Yves Rocher. Dobry skład i liczyłam być może na cud. Cud się nie zdarzył, ale i tak przyjemnie się go używało. Pachnie typowym trawskiem, ale ja lubię takie zapachy. W konsystencji przypomina przezroczysty kisiel. W miarę dobrze oczyszczał włosy, nie podrażniał, jednak nie spowalniał przetłuszczania się włosów, wszystko w tej kwestii zostało po staremu. Poza tym niewydajny. Nie zaszkodził, ale też w niczym nie pomógł.
Zakupiono w: Yves Rocher
Raczej nie kupię ponownie.

8. Batiste Original Classic, Suchy szampon

Był to kolejny produkt, z którym miałam styczność po raz pierwszy. Miniaturka. Posiada delikatny, świezy zapach, kojarzący się z cytrusami. Nagle zastanawiam się, jak mogłam przeżyć te 22 lata, nie mając pojęcia, że suchy szampon jest taki mi niezbędny, taki super i taki cudowny. Użyłam pierwszy raz, jak miałam wyjść na imprezę szybko i nie było już czasu na mycie włosów... Pomyślałam: dobra, zaryzykuję, skoro poleca je czołowa włosomaniaczka, to na pewno warto. I było warto :) Banalna aplikacja, natychmiastowy efekt i do tego utrzymał się całą imprezę :) Połysk, objętość, brak oleju na głowie i brak efektu mąki :) Cudo, dołączam się do grona polecających :)
Kupiłam ponownie.
Zakupiono w: Hebe





1. Adwin Korea Corp., Purederm, Botanical Choice, Tea Tree Nose Pure Strips (Oczyszczające plastry na nos)
KWC
Był moment wielkiego szumu na ten produkt w blogosferze, kiedy pojawił się w Biedronce i ja też uległam. Myślałam, że może chociaż trochę uda mi się oczyścić moje porska na nosie. Cena około 8 zł, za 6 plastrów to jednak trochę dla mnie za dużo. Niestety nie sprawdziły się, może z 1 raz coś mi "wyszło", najczęściej klej się odwarstwiał od plastra i zostawał na nosie, skąd ciężko było go usunąć. Do tego strasznie śmierdzą, niestety nie olejkami eterycznymi. Produkt tylko dla masochistów, odrywanie plastra czasem bolało...
Nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Biedronka (ale widziałam też w Hebe)

2. Oriflame, Pure Nature, Organic Tea Tree & Rosemary Purifying Blemish Solver (Preparat przeciw wypryskom z olejkiem z drzewa herbacianego i rozmarynu)
KWC
Kolejny produkt z olejkiem z drzewa herbacianego, który uwielbiam. Beznadziejny aplikator "gąbeczka", nie wiem jak go sensownie używać, żeby było to higieniczne, w końcu udało mi się oderwać tą końcówkę i nakładałam preparat w płynie patyczkiem kosmetycznym na wypryski. W działaniu bardzo dobry, wszystko się goiło szybciej, drobne, niezdefiniowane krostki znikały błyskawicznie. Działanie jednak tylko doraźne, jak to w produktach tego typu. Wolę jednak chyba sam, czysty olejek z drzewa herbacianego, niż taki wynalazek.
Raczej nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Oriflame

3. Avon, Clearskin, Pore Penetrating, Black Mineral Mask (Maseczka głęboko oczyszczająca pory)
KWC
Uwielbiam maski z glinką. Ta zawiera również kwas salicylowy, który miał działać antybakteryjnie i wspomagać eliminację wągrów i oczyszczać pory. Spełniał swoje zadanie, pory były oczyszczone. Niestety absolutnie nie nadaje się na partie skóry, które nie są tłuste, natychmiastowy przesusz gwarantowany. Przez cały okres używania miałam co do niej mieszane uczucia, niby coś tam robiła pozytywnego, jednak jakoś bez spektakularnych efektów. Zaskórniki zamknięte jak były tak są, a to one mnie denerwują najbardziej. Poza tym, zauważyłam większe uwrażliwienie cery i skłonność do zaczerwienień, czego wcześniej nie było. Stosowałam wraz z tonikiem z tej samej serii, który nie załapał się na zdjęcie. Nie jestem pewna czy takie głębokie oczyszczanie mi służy, oczyszczone pory bardzo szybko napełniały się sebum z powrotem, co powodowało, że chciałam stosować tą maskę coraz częściej, jednak to chyba nie na tym ma polegać właściwa pielęgnacja... Dobra, ale chyba nie dla mojej mieszanej cery. 
Raczej nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Avon

4. Oriflame, Tender Care Chocolate (Czekoladowy krem uniwersalny) 
KWC
Ugh...aż nie chce mi się o tym kremie pisać... Stosowałam jako balsam do ust. Liczyłam na apetyczna gorzką czekoladkę, a otrzymałam zatęchły wyrób czekoladopodobny... Ble, fuj...pachnie strasznie, smakuje jeszcze gorzej, na szczęście niezbyt to smak intensywny. Mój chłopak nie chciał mnie całować, jak miałam go na ustach, taki argument wystarczy chyba na totalne "Nie"? Działanie pielęgnacyjne na ustach też przeciętne, nie robi w sumie nic, tylko natłuszcza. Ma konsystencję wazeliny i białawy kolor. Zużyłam na łokcie. Łokci nikt nie całuje (chyba ;)).
Nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Oriflame

5. Oriflame, Tender Care Caramel (Karmelowy krem uniwersalny) 
KWC
Kolejny balsam do ust od Oriflame. Na szczęście walory zapachowe ma o niebo lepsze niż wersja czekoladowa. Używało mi się go całkiem przyjemnie, tym razem zapach karmelu to zapach karmelu, słodki i apetyczny. Niestety, nad czym ubolewam, jest to tylko zapach, a nie smak. Jestem karmelomaniaczką :) Niestety, nie czekoladoholiczką :) Co się tyczy, wszystkich balsamów w słoiczku od Oriflame, korzystanie z nich jest mało wygodne i higieniczne, trzeba wygrzebywać go palcem przez niezbyt duży otwór, przy długich paznokciach to istny koszmar. Wizualnie opakowania mi się podobają jak są nowe, jednak są totalnie niefunkcjonalne, a złote ozdoby błyskawicznie się ścierają. W działaniu też przeciętny, natłuszcza, zapobiega wysuszaniu się ust o ile na nich się znajduje, poza tym nic dobrego szczególnie nie robi.
Nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Oriflame

6. Agropharm, Oeparol PL, Pomadka ochronna, Owoce leśne
Mniam, mniam uwielbiam owoce leśne :) A oto jedna z pomadek do ust, która działaniem pokonała wszystkie używane przeze mnie do tej pory. Bezbarwny, półprzezroczysty sztyft. Smak i zapach owoców leśnych. Zapewniał mi długotrwałe nawilżenie o natłuszczenie, mogłam zapomnieć o spierzchniętych ustach proszących się o kolejną dawkę balsamiku na naprawdę długie godziny :) Niezastąpiony okazał się podczas wietrznej i dość chłodnej (niestety) pogodny nad morzem :) Szkoda jedynie, że tak szybko się kończy, 3 tygodnie i po sprawie. Ale bardzo miło wspominam :) Do tego tani jak barszcz, z chęcią wypróbuję inne wersje.
Kupię ponownie (inne wersje).
Zakupiono w: Biedronka




1. Avon Naturals, Pomegranate & Mango, Shower Gel (Żel pod prysznic `Granat i mango`)  
KWC
Wszystko byłoby super z tym żelem, gdyby nie jego koszmarne otwieranie... Za nic nie dało się go otworzyć mokrymi rękoma, ekstremalnie niebezpieczny okazał się dla moich paznokci. Szlag mnie po prostu trafiał, jak miałam go otwierać, a ja nie lubię zostawiać na wannie niepozamykanych opakowań. Szkoda, bo zapach bardzo mi się podobał, działanie jak na żel pod prysznic bardzo dobre, nie wysuszał, zapach utrzymywał się na ciele całkiem długo. Konsystencja mogłaby być lepsza, zdarzało mi się często, że "uciekał" z dłoni. Okazał się wydajniejszy niż sądziłam, mimo że nie pieni się jakoś mocno. Dla pięknego, egzotycznego zapachu warto spróbować, ja jednak już do niego nie wrócę, czeka na mnie całe morze innych żeli ;) 
Nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Avon

2. Avon Naturals, Pomegranate & Mango, Body Spray (Mgiełka do ciała 'Owoc granatu i mango')
KWC
Prehistoryczna wersja 125 ml. Kto nie lubi mgiełek z Avon'u? :) Ja je uwielbiam, to chyba ich najlepszy wytwór :) Genialne na lato, przyjemnie odświeżają i ta wersja zapachowa nie jest może u mnie nr 1, ale bardzo mi się podoba. Zawiera alkohol, dlatego raczej nie nadaje się do przesuszonej skóry, absolutnie nie radzę stosować na świeżo wydepilowaną skórę, bo będzie bolało. Zapach jak na mgiełkę utrzymuje się całkiem długo. Zwłaszcza na dobrze nawilżonej skórze. Poza tym posiada bardzo dobry atomizer, który nie "pluje". Opakowanie można potem z powodzeniem, po dezynfekcji wykorzystać do innych celów. Używam i będę używała systematycznie tej oraz innych wersji, mam już w zapasie kilka.
Kupiłam ponownie.
Zakupiono w: Avon

3. Avon Naturals, Pomegranate & Mango, Shakes Body Lotion (Owocowe mleczko do ciała `Granat i mango`)  
KWC
Kolejny produkt z tej samej serii o zapachu granatu i mango. Niestety tutaj zapach nieco się różni, troszeczkę zalatuje czymś dziwnym, charakterystycznym dla typowych, tanich smarowideł do ciała. Poza tym zapach granatu i mango też jest wyczuwalny. Jednak wolę mgiełkę, bo nie używam balsamów do ciała tylko dla zapachu. Mleczko na skórze spisało się całkiem dobrze, daje efekt natychmiastowego nawilżenia i gładkości, jednak to tutaj jest pewnie tylko skutek parafiny w składzie i innych składników mających dać ładny efekt na skórze. Rozprowadza się bez większych problemów, szybko się wchłania i nie plami odzieży. Niestety nie odżywił jakoś szczególnie mojej skóry, działa tylko na chwilę i zużyłam bez większego entuzjazmu. Pewnie znajdą się jego zwolennicy, jednak dla mnie to nie jest "To".
Nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Avon

4. Soraya, Mleczko do ciała sceniczne silnie ujędrniajace 18+  
KWC
Kupiłam, bo skusiły mnie bardzo pozytywne recenzje, Nie zawiodłam się. Jeden z lepszych produktów do ciała jakich używałam. Ma konsystencję lekkiego mleczka, które pachnie delikatnie i nienachalnie. Bardzo przyjemny w aplikacji, wchłania się bardzo szybko. Pozostawia skórę gładką, nawilżoną i ujędrnienie jest wyraźne. Spełnia obietnice w 100%. W działaniu bardzo podobny do mojego, dotychczas niezastąpionego, balsamu do ciała Dove Firming. Jednak Soraya przewyższa go w tym względzie, że mleczko nie powodowało u mnie żadnego szczypania i podrażnienia na świeżo wydepilowanej skórze. I jest o wiele wydajniejsze oraz tańsze ;) Szkoda tylko, że jest tak trudno dostępne w tej wersji. Z pewnością wypróbuję inne, teoretycznie dedykowane do starszych metryk :)
Kupiłam ponownie.
Zakupiono w: Real

5. Bio Oil, Bio Oil (Uniwersalny olejek to twarzy i ciała)  
KWC
Kosmetyk obiecujący cuda niewidy, wszędzie wielki bum medialny na Bio Oil, wszyscy kupują i spodziewają się rozwiązania wszystkich życiowych problemów za jego pomocą ;) Ja kupiłam, jeszcze zanim pojawiły się jego reklamy w tv. Za cenę 30 zł, niewielka buteleczka z pomarańczowym olejkiem. Stosowałam na rozstępy, intensywnie masując nim skórę 1-2 razy dziennie. Starczył na niecały miesiąc. Jednak zauważyłam całkiem dobre, chodź nie spektakularne efekty (ale takich się nie spodziewałam, nie bądźmy naiwni). Rozstępy stały się nieco bledsze i zrównały się ze skórą, dlatego stały się mniej wyczuwalne kiedy się gładziło skórę, jednak mimo wszystko nadal widoczne. Jednak największe znaczenie w jego stosowaniu miała systematyczność :) 2 razy dziennie to absolutne minimum częstości stosowania. Sądzę, że gdybym zrobiła sobie 3 miesięczną porządną kurację, efekty byłyby jeszcze lepsze :) Na razie stosuję coś innego, równie dobrego, jednak w stosunkowo do pojemności niższej cenie, jednak jak trafię na jakąś sporą promocję, to na pewno jeszcze ten olejek zawita w mojej codziennej pielęgnacji.
Kupię ponownie.
Zakupiono w: Drogeria Natura

6. Sarantis, C-Thru Pearl Garden, Perfumed Body Spray (Perfumowany dezodorant w sprayu) 
KWC
Jeden z moich ulubionych dezodorantów, ten tutaj reprezentuje już kilka zużytych w przeszłości. Zapach zdecydowanie mi się podoba, delikatny, kwiatowy i nie duszący. Do tego tani, jak dla mnie niemal ideał, chociaż zapach przy częstym stosowaniu może się znudzić. Nie powoduje plam na ubraniach. Mam jeszcze mnóstwo mgiełek do ciała do zużycia, jednak jak nadarzy się okazja, to może kupię.
Być może kupię ponownie.
Zakupiono w: Rossmann

7. Oriflame, Discover Santorini, Żel pod prysznic 
KWC
Kupiłam w ciemno i niestety nie trafiłam z zapachem. Podczas kąpieli z nim czułam się jak w jakiejś "chemicznej zupie". Zapach bardzo świeży, kolor bardzo niebieski, aż za niebieski. Konsystencja bez zastrzeżeń, pienił się całkiem nieźle, mył bardzo dobrze, nie wysuszał. Zużyłam go głownie do depilacji nóg. Nie zakochałam się, po prostu coś mi w nim nie pasowało od początku.
Nie kupię ponownie.
Zakupiono w: Oriflame



I to by było na tyle, pierwsze "denko" uznaję za udane i mam nadzieję, że pojawią się kolejne :) 

Pozdrawiam,

Aurora 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz